sobota, 6 września 2014

Wakacyjnie: Psy

Jest i pierwszy post z serii "Wakacyjnie" pierwszym tematem będą psy, cała masa zdjęć wyłącznie psów Pikusia i Maksia. Nie wiem co mam napisać o tym co z nimi wyprawiałam w te wakacje głównie z pikusiem (mniejszym). Chodziłam na spacery, biegałam wieczorami, goniłam pikusia po całej wiosce kiedy puściłam go na chwilę na podwórku u babci a on nagle zniknął, nawet nie wiem którędy wyszedł musiałam go nieść prawie kilometr na rękach bo jest mały ale za to bardzo zadziorny a bez smyczy zaraz się dorwie do innego psa i zacznie szczekać, warczeć, itd. Przy pikusiu czułam się bezpieczna chodząc na pole aby robić zdjęcia. Raz miałam taki fart że wyszłam z nim rano, biegaliśmy chwile zaczęło się chmurzyć zrobiłam parę zdjęć na bloga i pikuś zaczął mnie ciągnąć w stronę domu, nie chciałam się z nim siłować więc poszłam, jak doszliśmy wchodzę na schody i nagle zaczyna padać- pikuś wiedział co robi?

Maksiu. Hmm z maksiem głównie mogła posiedzieć i się pośmiać z niego, czasem przemycałam dla niego jedzenie z domu i stwierdziłam że kocha prażynki. Wiem nie powinnam mu ich dawać ale czasem jego smutna mina błagała wręcz proszę przynieś mi te dobre prażynki. Maksiu nie za bardzo chciał pozować do zdjęć jednak chyba zrozumiał że jak postoi chwile patrząc na mnie i aparat to dostanie wypłatę w postaci prażynek lub psich chrupek. 
Pewnego dnia wyszłam na schody robiłam wtedy słuchawki z muliny drugie bo mam dwie pary takich słuchawek, zabrakło mi muliny więc poszłam po nią do domu wracam a maksiu stoi przy schodach  i się patrzy jakby tylko czekał aż wyjdę z prażynkami. Uwiązać bym go nie dała rady bo jest za wielki i robi zbyt smutne oczka więc pozwoliłam mu chwile pobiegać a potem powiedziałam babci że się zerwał. Na szczęście maks jest na tyle grzeczny że nie pobiegnie na koniec wioski chyba wie że raczej bym go nie doniosła do domu :)
Nawet chodząc z tatą na spacery z psem jeszcze przed wakacjami maks zawsze nawet spuszczony ze smyczy chodzi blisko i reaguje na zawołanie. Kiedyś była sytuacja że poszliśmy z psami do lasu z tatą spuściliśmy je maks odszedł na najdalej 10m a pikuś bóg wie gdzie pobiegł i szukaliśmy go prawie godzinę- zero reakcji na wołanie.
To chyba wszystko co chcę napisać notka jest na szybko ponieważ cały tydzień nic nie dodawałam a zaraz wychodzę na rower :)














































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz